Zieleń miejska nie musi wyłącznie kojarzyć się z ogromnymi parkami, alejkami, plantami, bulwarami, czy miejskimi ogrodami. Za aranżacje zieleni miejskich uznawane są bowiem wszelkie zabiegi służące wprowadzaniu różnorodnej roślinności w przestrzeń użytku publicznego. Będą to zatem donice z małymi krzewami lub drzewkami w galeriach handlowych i biurowcach, ukwiecane balkony i parapety, czy też ozdobne wejścia do restauracji oraz kafejek. Warto w tym względzie zadbać, aby nie tylko różnorodna roślinność skłaniała do wyboru danej przestrzeni jako miejsca relaksacji, ale także jej funkcjonalność. Poniżej prezentujemy ciekawy design nowoczesnego placu z wykorzystaniem mebli miejskich…
Prezentowana aranżacja to zmodernizowana część Placu Nowego w Krakowie. Do charakterystycznej zabudowy nawiązującej poniekąd do stylu industrialnego oraz retro wprowadzono interesujące elementy małej architektury. Stylizowane żeliwne słupki wygradzające zestawiono tu z nowoczesnymi donicami oraz stojakami rowerowymi, tworząc funkcjonalną i przyjazną przestrzeń spotkań oraz relaksu. Szczególnie stojaki rowerowe wykonane ze stali nierdzewnej zasługują w tym miejscu na dozę uwagi. Po pierwsze, dzięki wykonaniu z tak trwałego materiału, wykazują one odporność na skutki stałej ekspozycji zewnętrznej, jak i wpływ czynników zewnętrznych. Po drugie za sprawą elegancji stali nierdzewnej satynowanej harmonijnie łączą się zarówno ze stylizowaną, jak i nowoczesną zabudową miejską. Na koniec stojaki ZANO umożliwiają szybkie, nieskomplikowane zabezpieczenie roweru wyłącznie poprzez oparcie jednośladu o konstrukcję i przypięcie ramy. Zieleń miejska to ogromna wartość dla każdej przestrzeni, jednakże dzięki meblom miejskim jej piękno zostaje uzupełnione o porządaną pragmatykę.
Mała architektura w wielkim mieście zdaje się niekiedy odchodzić na drugi plan wobec wielofunduszowych projektów budowlanych. Według grupy architektów światowej sławy jest to działanie
o zdecydowanie negatywnym wpływie na estetyczny oraz funkcjunalny wymiar przestrzeni publicznych. Mała architektura bowiem, jak stwierdza Johan Isaksson, jest tak samo ważna jak ta “duża”…
Na szczęście w Polsce perspektywa postrzegania istoty małej architektury powoli zdaje się zmieniać i ewoluować przede wszystkim w stronę przyszłościowych realizacji. Warto wspomnieć tutaj chociażby strefy przystankowe w Warszawie nawiązujące do multimedialno – informacyjnych oraz wielomodułowych kiosków, stwarzających możliwość nie tylko funkcjonalnego, ale i kreatywnego postoju dla podróżujących, czy też krakowskie realizacje mebli miejskich, do których dołączane są panele słoneczne, wykorzystujące naturalną energię do podświetlania poszczególnych elementów małej architektury. Nie można zapomnieć w tym miejscu również o Kielcach, które wykorzystując nowoczesne meble miejskie ZANO, stworzyły jedyny w swoim rodzaju Salon Miejski, czyli miejsce publicznego wypoczynku oraz relaksu.
Należy podkreślić, iż projekty małej architektury coraz częściej dostosowywane są do trudnych i wymagających warunków atmosferycznych, jak i spersonalizowanych oczekiwań klientów. Zaskakują nowoczesnymi i niebanalnymi formami. Jednakże wciąż w ogólnym rozrachunku, polskiej małej architekturze brakuje podstawowych założeń organizacyjnych. James Irvine projektant studia James Irvine Furniture and Industrial Design w Mediolanie oraz Johan Isaksson – Design Manager w Team Tejbrant AB, wymieniają rozległą listę zaniedbań w sferze poskiej małej architektury. Ich postrzeganie przestrzeni miejskiej wnosi bowiem zupełnie nowy sposób rozumienia jej roli oraz estetyki. Obaj architekci doradzają bowiem uporządkowanie miasta zaśmieconego reklamami, dostosowanie charakteru mebli miejskich do estetyki miejsca przeznaczenia oraz specyficznych warunków lokalnych. Podkreślają również wagę decyzji długofalowcyh w planowaniu umeblowania miejskiego. Użytkownicy powinni rozpoznawać styl określonej zabudowy, jest to bowiem największy sukces dla producenta. Firma ZANO od ponad 25 lat wykorzystuje swoją charakterystyczną linię designu retro oraz modern dla wyróżnienia swoich produktów. Budowanie własnej marki poprzez rozpoznawalną zabudowę to priorytetowy aspekt dla architektów ZANO. Efekty takiej strategii to setki zadowolonych klientów, gwarancja jakości oraz wieloletnie zaufanie.
Każdy z nas od dziecka zna to piękne powiedzenie, że Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Jego miłość jest bowiem bezinteresowna i dozgonna. Pies nie pamięta złego, zawsze jest wierny i przebacza choćby największe uchybienia pana. Jednakże, czy my odwzajemniamy tę miłość? Czy dbamy o naszego pupila tak, jak on na to w pełni zasługuje? Oczywiście, padną odpowiedzi, że kupuje się odpowiednie karmy, zaprowadza regularnie do weterynarza, a nawet fryzjera, rozpieszcza smakołykami, zabiera na spacery. Jednakże właśnie na owych spacerach dochodzi najczęściej do największych uchybień. W Polsce, jak pokazują badania, mało który właściciel wyrzuca odchody swego pupila do specjalnych koszy na psie kupy. Tłumaczą się oni barkiem czasu, zabieganiem, zmęczeniem, etc. Ostatecznie, tak nie wyrzucone do pojemników odchody, nie tylko psują krajobraz, przerażają swym fetorem, ale są także realnym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Spójrzmy na ten problem z nieco innej perspektywy. Z perspektywy naszego psa. Czy on, gdyby potrafił mówić, pochwalałby takie zachowanie? Większość właścicieli, na tak zadane pytanie, wybuchnęłaby gromkim śmiechem, wyjaśniając, że przecież pies nie myśli, nie posiada prospołecznych zachowań itd. Jednakże posiada on jedną najważniejszą cechę- bezgraniczną miłość do swego pana. Największą zatem tragedią byłoby dla niego utracenie tak bliskiej osoby. Psie odchody, nie wyrzucane do specjalnych koszy na kupy, stwarzają zagrożenie takiej właśnie straty. Salomelloza, toksokaroza, toksoplazmoza, to tylko niektóre z chorób odzwierzęcych, których ofiarami możemy się stać, przez ignorowanie państwowego obowiązku usuwania psich kup do specjalnych pojemników na odchody. Na co dzień, wyprowadzanie psa na spacer i omijanie koszy na psie odchody, wydaje nam się tak nic nie znaczące, tak normalne, że nie zastanawiamy się nad wiążącymi się z tym konsekwencjami. Ignorancja zasłania nam zdrowy rozsądek. Nasz pies nie może zareagować za nas, nie posprząta on też sam po sobie. Jednak, gdyby miał taką możliwość, czy zadbałby o zdrowie swego pana? Z pewnością tak.
Każdy dobry rodzic wie, że ruch dla jego pociechy to samo zdrowie, a szczególnie na świeżym powietrzu. Oczywiście, w określonych warunkach. Na wiosnę ubieramy dzieci „na cebulkę”, by w razie przegrzania mogło zdjąć jedną część, w lecie pamiętamy o nakryciu głowy i ochronnym filtrze, jesienią o kaloszach, w zimie o ciepłym kombinezonie itd. Pilnujemy, by plac zabaw, czy alejki w parku były dostatecznie bezpieczne i myślimy, że to wszystko. Niestety, zapominamy o niewidzialnych drobnoustrojach i niebezpiecznych bakteriach, kryjących się niemalże na każdym kroku. Szczególnie- w psich odchodach. Ich miejsce powinno być w specjalnych koszach na psie kupy, jednakże kogo to obchodzi? Polak musi zawsze na przekór. Choćby postawiono tysiąc tabliczek i tysiąc pojemników na odchody, krnąbrny Polak i tak je ominie, bo ma prawo robić, co chce. W rzeczywistości nie jest to wykorzystywanie żadnych swobód obywatelskich, lecz tylko i wyłącznie ignorancja i głupota. Mało który z nich zdaje sobie sprawę, że takie odchody, pozostawione byle gdzie, a nie wyrzucone do specjalnego kosza na kupy, mogą być przyczyną wielu poważnych chorób odzwierzęcych, na które najczęściej padają dzieci, bawiące się na skwerach, w parkach i na trawnikach. Nieświadome zagrożenia, biegają między nie wyrzuconymi do koszy na odchody fekaliami, wdeptują w nie lub upada na nie ich piłka. Następne etapy są już przerażająco proste- niebezpieczne bakterie dostają się przez brudne rączki do wnętrza dziecka. Tam, rozprzestrzeniając się, są w stanie zniszczyć najważniejsze narządy wewnętrzne. Ciekawe, który z miłośników psów chciałby mieć takiego malucha na sumieniu? Warto chyba zadać sobie pytanie- Czy aż tak dużo kosztuje mnie wyrzucenie kupy mojego psa do specjalnego pojemnika na odchody? Czy mam w sobie na tyle odwagi, by ryzykować życie moje i innych? Drodzy rodzice, wy także możecie ochronić swe pociechy. Zwracajcie uwagę na nie wyrzucanie odchodów do koszy na psie kupy. Miejcie odwagę edukować innych, dla dobra swych dzieci. A jeżeli sami posiadacie pieski, wyrzucajcie odchody do koszy dla psów – sami bądźcie przykładem dla innych właścicieli, a przede wszystkim dla własnych dzieci, by kiedyś one nie powtarzały tych samych błędów…
Jak często zastanawiamy się nad bakteriami i drobnoustrojami oraz nad ich szkodliwym wpływem na nasze zdrowie? Właśnie, niezwykle rzadko. Dlaczego? Ponieważ otaczają nas one na każdym kroku, są niemymi, i co najgorsze niewidzialnymi towarzyszami naszego życia. Oczywiście, w cyklu długotrwałej ewolucji, uodporniliśmy się na szkodliwe działanie wielu z nich. Niestety, te o których zapominamy, często przez nasze lenistwo, czy też ignorancję, mają wciąż realny wpływ na nasze dalsze losy. Większość właścicieli czworonogów nie zdaje sobie sprawy, że bakterie zawarte w ich odchodach mogą poważnie zagrozić życiu ich oraz innych osób. Fekalia psów, pozostawiane na chodnikach i trawnikach, a nie wyrzucane do specjalnych pojemników na psie odchody, są dla nas dużym zagrożeniem. Lublin, 90-tysięczne miasto, jeszcze parę miesięcy temu padło niemalże ofiarą epidemii, spowodowanej psimi odchodami. Właściciele czworonogów, przez nie wyrzucanie kup swoich pupili do specjalnych koszy na psie odchody, doprowadzili do dużego zanieczyszczenia większości miejskich skwerów, trawników, kwietników i parków. Powiatowy inspektor sanitarny oszacował ilość tych odchodów na tony!( pomimo że w pobliżu każdego skweru stało kilkanaście pojemników na odchody psów). Ostatecznie ofiarami tego niechlujstwa padły niewinne dzieci. Zapadały one na poważne choroby odzwierzęce (salomellozę, toksokarozę, toksoplazmozę), niszczące organy wewnętrzne. Kroki podjęte przez miasto musiały być przez to drastyczne. Oprócz edukacji, opisującej zachowanie na spacerze z pupilem- sprzątanie i wyrzucanie kup do koszy na psie odchody, podjęto również kroki natury prawnej. Nie wyrzucenie odchodów psa do specjalnego pojemnika na owe fekalia, miało być odtąd karane poważną grzywną. Lublin się obronił. Jednakże czy oznacza to koniec problemu? Bynajmniej. Nie wyrzucanie psich odchodów do specjalnych koszy na kupy, to problem większości polskich miast. Zwiększanie świadomości właścicieli psów, co do zagrożeń jakie płyną z takowego zachowania, to konieczność dzisiejszych czasów. Pamiętajmy, bakterie, choć niewidzialne, dalej pozostają wrogami, poważnie zagrażającymi naszemu zdrowiu, a nawet życiu.
Istnieje wiele definicji wyrażenia „Zieleń miejska”. Ta najbardziej podręcznikowa, zapisana w ustawie o Ochronie i Kształtowaniu Środowiska definiuje zieleń miejską jako zespoły roślinności, znajdujące się na terenach przeznaczonych w planie zagospodarowania przestrzennego na cele wypoczynkowe, zdrowotne i estetyczne, w szczególności parki, zieleńce, zieleń na ulicach placach, zieleń izolacyjną, pracownicze ogrody działkowe. Zieleń miejska spełnia funkcje: ekologiczną, estetyczną, społeczną, dydaktyczną i wychowawczą. Trudno się ową definicją nie zgodzić, gdyż